Ostatnio nie wiodło się koszykarzom z Bytomia i nadarzyła się okazja do przełamania serii porażek. Tak więc zarówno kibice jak i zawodnicy liczyli na to, że wreszcie uda się zwyciężyć. Zaangażowanie Bobrów było widoczne już od samego początku spotkania. Dopiero po trzech minutach udało się gościom zdobyć pierwsze punkty (5:2). Kolejne minuty to dalej dobra gra bytomian i powiększanie przewagi. Jednak za sprawą celnych "trójek" przeciwnikowi ciągle udawało się nie zostać zbytnio w tyle. W pierwszej połowie nie udało się jednak gościom zbliżyć na mniejszy dystans niż 3 punktów. Końcówka tej części spotkania należała do gospodarzy. W końcówce Golański dwukrotnie niemal w identycznych akcjach podaje pod kosz do Wierzgacza, który nie marnuje takich okazji. W ten sposób udaje się gospodarzom uzyskać 10 punktowa przewagę. Po przerwie gra znów toczy się pod dyktando gospodarzy. Na początku II połowy (od 3 minuty) goście mieli 6 minutowy przestój i nie zdołali w tym czasie zdobyć ani jednego punktu a gospodarze w tym czasie powiększyli swój dorobek punktowy o 7 punktów. Na 8 minut przed końcem spotkania Bobry prowadziły już 14 punktami. W tej sytuacji uwzględniając zdecydowanie słabsza postawę rywali niż w I połowie wydawało się, że wynik spotkania jest już przesądzony. I tak też się stało - gościom nie udało się już odrobić ogromnych strat, a wręcz przeciwnie przy braku wiary w zwycięstwo grali coraz słabiej i w efekcie Bobry pokonały gości z Torunia przewagą 24 punktów. Tak wielkiego zwycięstwa dawno nie widzieli kibice w bytomskiej hali. O zwycięstwie zdecydowała zdecydowana i rozsądna gra, przewaga na tablicach (11 zbiórek więcej od przeciwnika) oraz zespołowa gra (18 asyst przy 10 przeciwnika, oraz fakt, że aż 5 zawodników dobyło powyżej 10 punktów). Także większą skutecznościa wykazali sie gospodarze i to we wszystkich kategoriach. Już tradycyjnie najwięcej punktów zdobyli Łotysze (Vecvagars 16, Helmanis 17, Valeiko 11). Także krajowi zawodnicy zagrali dobry mecz - szczególnie Andrzej Wierzgacz i Artur Golański. Należy także odnotować fakt, że na parkiecie pojawił się Andrzej Sitek, któremu udało się zdobyć 3 punkty (są to jego pierwsze punkty w tym sezonie oraz I lidze). Nie zachwycił natomiast swoja grą Wilson. Mimo iż spędził on na boisku 20 minut był mało widoczny i zdobył zaledwie 4 punkty.

Rafał Kurianowicz
www.bobry.com.pl