Początek spotkania to zdecydowany szturm gości. Już po paru chwilach przegrywamy 0:6. Dalsze minuty gry do dalsza przewaga gosci. Grają szybką i skuteczna koszykówkę i wydaje się, że gospodarze nie maja nic do powiedzenia. Momentami przewaga Anwilu wynosi 20 punktów. Taki obraz początku spotkania nie nastrajał optymistycznie i zanosiło się na porażkę, a właściwie na pogrom. Jednak już w końcówce pierwszej połowy zaczyna się rysować poprawa gry Bobrów. Powoli i mozolnie przystępują do odrabiania strat. A w ostatnich minutach tej części gry Bytomianie zaczynają już dominować na parkiecie. Do szatni schodzimy z 3 punktowa stratą ale także z zapałem do gry i wolą walki. W drugiej połowie goście mogą już zapomnieć o dominacji - teraz mamy wyrównany pojedynek. Wprawdzie ciągle niewielka przewagę maja włocławianie ale najwyżej 2-3 punktową. Tak jest do 30 minuty meczu wtedy bytomianie doprowadzają do remisu - co wydaje się podnosić ich na duchu i dodawać woli walki. Tak więc ostatnie 10 minut tego meczu to już prawdziwa woja. Nikt nikomu nie ustępuje - twarda ostra walka. Dwa razy mamy błąd 30 sekund (raz Bytomianie i raz Anwil - choć w przypadku Bytomian sprawa ta była kontrowersyjna gdyż równo z sygnałem brzęczka celna trójkę rzucił Vecvagars - niestety punkty nie zostały zaliczone). Emocje udzielają się wszystkim i nawet dochodzi do małego spięcia pomiędzy Jankowskim a sędzią co kończy się przewinieniem technicznym (choć niewiele brakowało a mogło by dojść do rękoczynów). Końcówka to prawdziwy horror (podobnie jak w poprzednim meczu w naszej hali). Na dwie minuty przed końcem spotkania na tablicy wyników mamy remis 72:72. A na linii rzutów wolnych staje Griszczuk. Trafia on tylko jeden z dwóch rzutów. Po chwili popisowym alleyoop-em popisuje się Timmons (asystował mu Griszczuk) i przewaga Anwilu wzrasta do 3 punktów. W samej końcówce dochodzi do małego nieporozumiania, gdyż po wprowadzeniu piłki nie został na czas uruchomiony zegar i nie było wiadomo ile czasu pozostaje do końca pojedynku. Mimo, że na zegarze mamy 3 sek sędzia zdecydowanie ustala stan zegara na 5 sekund. I rozpoczyna się ostatnia akcja tego meczu. Faulowany zostaje Valeiko. Staje więc na linii wolnych i oddaje dwa rzuty - oba celne (jak potem można było się dowiedzieć - akcja była zaplanowana tak aby nie trafić tego drugiego rzutu i próbować walczyć o piłkę - jednak stało się inaczej). W ten sposób Valeiko ustalił wynik spotkania. W ostatnich pieciu sekundach Bytomianie faulowali Prawice, który nie trafił żadnego rzutu wolnego, a po drugim rzucie piłkę zbierają goście i w tym momencie syrena oznajmia koniec spotkania. A na tablicy wyników widnieje 74:75. Godna uwagi była w tym meczu postawa naszego nowego zawodnika - Mirosława Łopatki - zdobywcy 14 punktów, który także zaliczył aż 13 zbiórek. W jego grze widać było chęć walki i po tym meczu wydaje się, że znalazł on sobie właściwe miejsce w drużynie. Oby tak było też w kolejnych meczach. A wracając do wyniku spotkania - przegrana 1 punktem - no cóż - było naprawdę blisko i szkoda tej szansy, jednak we wspominanym wcześniej poprzednim meczu właśnie Bytomianie wygrali jednym punktem ...

Kurian

Pomeczowe opinie:

Eugeniusz Kijewski:
Mocno obawiałem się tego meczu bo mieliśmy klopody zdrowotne. Początek był bardzo udany ale w miarę upływu czasu gospodarze grali coraz lepiej. Ciesze się,   że zwyciężyliśmy, bo mimo naszych problemów udało nam sie wygrać.

Trener Mołłow:
Mimo porażki jestem zadowolony z ambicji i woli walki zawodników. Grali ambitnie i z charakterem. Przed meczem myśłałem, że wygramy - bo taki miałem cel. Brak Krzysztofa Sidora spowodowała jego kontucja kolana - a nie chicieliśmy ryzykować.